Fragment wyjątkowej rozmowy z doulą Emilią. Wyjątkowej – bo w towarzystwie i z udziałem jej męża Rafała. Emilia jest doulą z Białegostoku, członkinią Stowarzyszenia Doula w Polsce, z zamiłowania i powołania społecznikiem. Założyła portal Vivat Poród, jest współautorką akcji społecznej o nazwie „Krąg Opowieści Porodowych”, prowadzi warsztaty dla rodziców, jesienią otwiera Centrum Naturalnego Rodzicielstwa ROZKWIT, nieustannie się szkoli. Jest mamą trzyletniej Janki.
– Jesteś założycielką portalu Vivat poród, na którym publikowane są pozytywne historie porodów naturalnych. Opowiedz o tym projekcie. Dlaczego taki portal?
Emilia: Dwa lata temu praktycznie nie znałam mam, które rodziły naturalnie, a potrzebowałam stworzyć wokół siebie środowisko kobiet, którym się to udało.
Świadomie lub nieświadomie robimy w życiu to, co nas uzdrawia i to, co wymaga w nas uzdrowienia – to, co jest nam potrzebne.
Ja potrzebowałam bez wątpienia robić coś w temacie porodów naturalnych, aby uzdrowić chorą cząstkę siebie.
– Czy to miało związek z tym, że twój poród zakończył się cięciem cesarskim?
Emilia: Tak, na pewno chodziło o mój niedoszły poród naturalny. Czułam też, że mam negatywny przekaz pokoleniowy na temat porodów, że gdzieś jest ukryta głębsza prawda.
Rafał: Myślę, że w pewnym sensie było to i jest dla Ciebie swego rodzaju podparciem, dzięki któremu wiedziałaś, że poród naturalny naprawdę jest możliwy, że nie jest to tylko twoje wewnętrzne przeczucie czy wyobrażenie, ale fakty, a potwierdzeniem tych faktów są opowieści mam na portalu Vivat poród.
Emilia: Tak, ale tu nie chodzi tylko o fakty. Widać to w listach, które piszą do mnie czytelniczki Vivat poród – pozytywne historie mam, publikowane na portalu, mają ogromną moc! Do kobiet przemawiają doświadczenia innych kobiet i to, jak one je opisują.
Kiedy mamy wysyłają mi swoje historie, mówią „jak chcesz to coś zmień”, ale ja nigdy ich nie zmieniam, bo one mają być właśnie takie, jakie są. Trafiają do różnych kobiet, do jednej bardziej przemówi taka historia, a do innej – inna. Te historie maja ogromnie transformującą moc, także ja pod wpływem tych prawie 50 opowieści bardzo zmieniłam swoje nastawienie do porodu. Nie wiedzę o porodzie, bo nie o wiedzę tu chodzi. Kluczowe jest to, jak te mamy piszą o porodzie, jaką one mają siłę, moc, jaką wiarę w naturę, jakie są piękne!
Co więcej, urodziły się już dzieci mam, które zmieniły swoje podejście do porodu na naturalne pod wpływem tych historii! To jest moim zdaniem niesamowite!
Sumując: stworzenie całego portalu miało dwa cele: pierwszy to zebranie pozytywnych historii porodów naturalnych w jednym miejscu, a drugi to stworzenie pewnego rodzaju grupy wsparcia.
W trakcie „Tygodnia Promocji Karmienia Piersią”, który współorganizowałam w Białymstoku, gdy pytałyśmy mamy o najważniejsze czynniki decydujące o powodzeniu w laktacji, to one nie mówiły o technice, pozycjach itp.
Najczęściej mówiły o potrzebie wsparcia, dobrych doświadczeniach innych mam.
W pewnym sensie wszystko to, o czym ja teraz mówię: i Vivat poród, i wszystkie struktury, które sobie lokalnie stworzyłam, i to, co chcę robić dla kobiet – to jest cały czas jedno – grupa wsparcia.
Moim zdaniem kluczowe zapotrzebowanie społeczne to jest właśnie zapotrzebowanie na wsparcie. Wszystkie rzeczy które robię, sprowadzają się do wsparcia, czyli właśnie do pracy douli.
– Jakie strony jeszcze prowadzisz?
Emilia: Vivat poród, blog Vivat eco (blog o zdrowym ekologicznym stylu życia), moja doulowa strona i czwarta strona – szkoły – Centrum Naturalnego Rodzicielstwa ROZKWIT w Białymstoku, które jest w trakcie powstawania.
– A czy traktujesz to jako zawód?
Emilia: Doulowanie? Tak, coraz bardziej tak. I chciałabym, żeby się nim stało i żeby dało się z tego żyć.
– Doulowanie czyli wspieranie. To znaczy, ze twoja praca nie ogranicza się głównie do opieki nad jedną kobietą i towarzyszeniu jej w porodzie? Warsztaty, kluby mam – czyli ciągłe wsparcie nie tylko w momencie przychodzenia dziecka na świat.
Emilia: Tak. To dlatego mam wizję, żeby w moim Centrum Naturalnego Rodzicielstwa, wraz z ekipą świetnych fachowców (położnych, lekarzy, fizjoterapeutów itp.) robić szkolenia dwustopniowe: pierwszy to szkoła rodzenia, przygotowanie przed porodem, a drugi przeznaczony byłby dla rodziców 4-6 miesięcy po porodzie. Mniej więcej w tym okresie pojawia się dużo nowych spraw: rozszerzanie diety, metoda BLW, miganie, chustonoszenie na plecach i wiele innych nowych zagadnień, które ciężko byłoby przyswoić przed porodem. Stąd pomysł na drugi stopień szkoły. A także na kolejne… Czas pokaże.
Będąc doulą ze Stowarzyszenia Doula w Polsce angażuję się też w różne akcje.
Jako portal Vivat Poród jestem współtwórczynią kampanii społecznej „Krąg Opowieści Porodowych”.
Był to ogólnopolski projekt społeczny (a nawet wyszedł poza granice Polski – brały w nim udział 3 miasta w Europie), który miał na celu oswojenie porodu. Pomysł poddała mi jakiś czas temu Ania Furmaniuk z Gai (szkoła rodzenia w Poznaniu), musiał odczekać ponad rok, ale jak już ruszył, to pełną parą. Myślę, że to bardzo udana akcja, która ukazała potrzebę wspólnoty. Poruszyła coś w polskich kobietach. Powodzenie tej akcji pokazało, że istnieje potrzeba, żebyśmy jako doule robiły akcje o dużym zasięgu. Bo zasięg robi swoje.
– No właśni, mówisz o akcjach organizowanych przez doule. Rozumiem, że masz na myśli te zrzeszone w Stowarzyszeniu? Wiem, że są też doule niezrzeszone. Dlaczego Ty wybrałaś bycie stowarzyszoną?
Emilia: Bo cenię wszystkie wspólnoty i uważam, że bycie w Stowarzyszeniu dużo mi daje. Mam dzięki temu krąg kobiet, które zajmują się tym samym, mam możliwość stażu, certyfikacji i stoi za mną większa organizacja, co jest niezmiernie ważne w temacie tak nowej grupy zawodowej, jaką są doule. Ktoś oficjalnie reprezentuje moje interesy. Będę bronić Stowarzyszenia. Znam kilka doul niezrzeszonych i one też mnie pytały po co mi zrzeszenie w Stowarzyszeniu, że lepiej samej, przedstawiają korzyści bycia niezrzeszoną…
– Jakie są korzyści bycia niezrzeszoną?
Emilia: Można robić, co się chce, bez zobowiązań, w większej samodzielności. Ale i w samotności… Wspólnota kobiet, jaką tworzą doule, jest bezcenna. To bardzo kolorowa grupa – tak jesteśmy odbierane z zewnątrz. Inni postrzegają nas jako fajną społeczność. Chcę w niej być.
– Dziękuję za rozmowę.
Więcej o Emilii na stronie www.doulabialystok.pl